niedziela, 22 grudnia 2013

piernik

Piernik przedświąteczny

Po wczorajszym spotkaniu przedwigilijnym w gronie konińczyków i ich małżonek dziś ledwo co mówię:) Pyszności na stole było mnóstwo, choć nie wszystko w pełni tradycyjnie wigilijne. Dla mnie wczorajszy dzień, to duży przełom, bo przekonałam się, że śledzie mogą być dobre:) nigdy nie przepadałam za obślizgłą rybką, która ma bardzo specyficzny smak i zapach. Jednak te wczorajsze powaliły mnie - jestem skłonna kiedyś je przyrządzić i wówczas na pewno podzielę się przepisem.

niedziela, 15 grudnia 2013

herbata rozgrzewająca

Leniwa niedziela:)

po porannym spacerze z psem przyszedł czas na relaks:) w moim wydaniu dziś jest to robienie na drutach z małą przerwą na drzemkę.
A po spacerze najlepiej rozgrzewa herbata rooibos zaparzona z suszoną dziką różą, kawałkiem imbiru, cytryną i miodem.... 

sobota, 14 grudnia 2013

pierogi z kapustą i grzybami

Coraz bliżej Święta...

 Już za niecałe dwa tygodnie będzie najpyszniejszy okres w roku. Pierwszy raz spędzę go w innym domu niż ten rodzinny. Co oczywiście z jednej strony sprawia, że czuję lekki smutek, że będzie inaczej, z drugiej zaś strony odczuwam ekscytację na nowy dom, inne zwyczaje i... inne smaki.
W ramach wkładu własnego i treningu (a tego, nigdy za wiele) stworzyliśmy dziś pyszny!!! farsz i pierogi:) W pierogach najtrudniejsze jest ciasto - osobiście nie wszystkie lubię. Często jest zbyt lepkie, takie jak klucha, bez smaku, itd... Udało nam się pokonać zmorę złego ciasta i stał się on towarzystwem farszu, a nie złem koniecznym, które się je jak najszybciej, by dostać się do pyszności, które są w środku.
U nas w rodzinie są trzy mistrzynie pierogów: ciocia Teresa, ciocia Gosia i oczywiście moja mammita. Trudno im dorównać - mają wiele lat wprawy. 
Pamiętam, jak jeździliśmy wszyscy do babci na wieś na święta i zawsze pierogi były tym na co wszyscy czekaliśmy, U nas w domu zawsze ich było za mało - nawet jeśli zrobiło się ich 400:) Towarzyszyły nam w okresie przed świętami, w czasie świąt... a po świętach tylko smak pozostawał:)

Dziś postanowiliśmy zrobić pierogi - zamrozić je i wyjąć dopiero w dzień Wigilii. Czy się uda - zobaczymy:)

Co potrzebujemy do farszu?
- 2 kg kiszonej kapusty
- 3 cebule
- grzyby suszone (miałam ponad 100g)
- sól i pieprz

I od czego tu zacząć.... może od tego "nie podjadaj kapusty, bo wyjdzie za mało farszu" ;) jestem fanką kapusty od dziecka. Musiałam dziś sama siebie upominać... Jak już opanujemy chęć podjadania, to wszystko dalej pójdzie jak z płatka. Zasada nie podjadaj jest aktualna również na kolejnych etapach przyrządzania pierogów - przy tym daniu zawsze jest coś do podjadania:)
Grzyby moczymy w ciepłej wodzie - tak, by woda zakryła je. Moczmy je ze 2 godziny. Następnie gotujemy je. Trudni powiedzieć dokładnie ile - mają być miękkawe, ale też lekko twarde;) powiedziałabym 'al dente' :) wyczujesz to próbując widelcem. Jak już mamy grzybki, to je odcedzamy - ale nie wylewamy wody, w  której się gotowały. Do niej wsadzamy kapustę i gotujemy - jakieś 40 minut. Następnie odcedzamy i czekamy aż wszystko wystygnie. W międzyczasie siekamy cebulkę i zarumieniamy na oleju.

Ostudzoną kapustę wyciskamy z wody. Grzyby, cebulę i kapustę mielimy w maszynce do mięsa (grube oczka), albo siekamy drobno, jeśli nie posiadamy maszynki. Następnie wszystko wrzucamy na rozgrzany na patelni olej i podsmażamy. Jakieś 10 minut powinno starczyć. Doprawiamy w międzyczasie do smaku. Ja preferuję bardzo wyrazisty farsz - Ty dopraw, jak lubisz. Odstawiamy farsz do ostygnięcia.

Ciasto... każdy ma na nie swój przepis - najlepiej robić je na wyczucie - w tym przypadku trening czyni mistrza. My zrobiliśmy je z :
- 6 szklanek mąki
- 3 szklanek ciepłej wody
- 3 łyżek oleju
- 2 łyżek soli
W przesianej mące robimy dziurkę i dajemy sól i olej. Następnie po woli dolewamy wodę wyrabiając jednocześnie ciasto. Myślę, że jest to trening prawie, że siłowy, więc później można bez obaw spożywać te pyszne pierogi:) 15 minut - do momentu aż ciasto będzie elastyczne i miękkie, nie będzie się kleiło do rąk, ale też nie będzie pękało. Takie ciasto rozwałkowujemy (ja to robię przy pomocy męża - gorąco polecam ten patent). wycinamy szklanką kółka, do każdego dajemy farsz i sklejamy bardzo dokładnie, by się nie  rozkleiły w czasie gotowania.
Mrożąc pierogi nie gotuję ich, tylko wkładam do woreczków surowe - nie sklejają się i bardziej mi smakują:)

Może powinnam to napisać na początku, ale jeszcze niechcący bym kogoś zniechęciła:
robiąc pierogi zarezerwuj sobie sporo czasu, cierpliwości i ... nie podjadaj;)

pasta z makreli

Smaki z dzieciństwa - pasta z makreli

 Pamiętam, że ryby lubiłam od zawsze. Pochodzę z nad morza, więc niby nic w tym dziwnego - ryb jadło się u nas dużo i nie tylko od święta. To, co bardzo utkwiło mi w pamięci i jest rozkoszą dla moich kubków smakowych, to pasta  zwędzonej makreli. Makrela sama w sobie jest pyszna: jednocześnie tłuściutka i nie mdła. U nas w domu zawsze podawało się ją w postaci pasty na chleb.
By przyrządzić pastę będą nam potrzebne:
- 1 makrela wędzona
- 2 jajka ugotowane na twardo
- łyżka masła
- łyżeczka musztardy
- pieprz
- koper 

Makrele obieramy, usuwamy ości i wykładamy do miseczki. dodajemy masło i musztardę i ugniatamy widelcem tak, by składniki połączyły się. Siekamy bardzo drobno jajko (albo blendujemy delikatnie; ja osobiście lubię jak jajko jest wyczuwalne w paście) i dodajemy do ryby. Wszystko razem ugniatamy widelcem dodając pieprz i koper. Jeśli uważasz, że coś jeszcze jest niezbędne do smaku - po prostu to dodaj. W gotowaniu przecież chodzi o to, by to właśnie Tobie smakowało, i byś bawiła/bawił się tym, co robisz:)



leniwe

Dla małych i dużych leniwych smakoszy

Ten smak pamiętam jeszcze z okresu szkoły podstawowej. Później powrócił do mnie na pierwszym roku studiów w jednym z dobrze znanych poznańskich barów mlecznych. Pewnie każdy, kto ma babcię, wychowywał się w okresie, kiedy ziemniaki i mąka królowały na stolach lub ma bardzo żartą rodzinkę lubiącą mączne potrawy, zna tę potrawę:)
Niewiele trzeba, by zrobić leniwe. Tak na prawdę odrobinę cierpliwości i składniki dostępne w każdej kuchni:
 - ziemniaki ugotowane, ostudzone i następnie ubite
- twaróg półtłusty
(moje proporcje, to 2:1 lub 3:1 jak mam mocno śmietankowy twaróg; z proporcjami, to najlepiej samemu spróbować, co smakuje nam i naszym domownikom)
- 2 jajkja
- mąka 
- szczypta soli
Ziemniaki ubijamy i dodajemy do nich twaróg. ugniatamy wszystko razem, by połączyło w jedną całość. Następnie dodajemy jajko, sól i stopniowo mąkę. Ważne, by ciasto ugniatać dość szybko i energicznie. Mąkę dodajemy, by powstało nam ciasto (bez widocznych ziemniaków i twarogu), które nie lepi się do rąk:) 
Następnie ciasto dzielimy na mniejsze części i tworzymy z nich ruloniki, z których wycinamy pod skosem małe kawałki. 
W garnku gotujemy posoloną wodę, do której dodajemy odrobinę oleju (to sprawi, że kopytka nie będą się do siebie lepiły). Wrzucamy partiami kopytka i po wypłynięciu na wierzch gotujemy jakieś 2-3 minuty. Wybieramy cedzakiem na talerz.


Dobrze smakują z:
- bułką tartą zagrzaną na masełku,
- śmietaną (zwykłą lub bitą) ,
- syropem orkiszowym
- cukrem
- owocami
- zeszkloną cebulką na maśle
- masłem
- jagodami w syropie:)
 Tak na prawdę można je podawać na bardzo wiele sposobów - wszystko zależy od naszej inwencji i upodobań smakowych.

Smacznego wszystkim mącznym łasuchom!

niedziela, 8 grudnia 2013

pasta z avocado

Pasta z avocado

w końcu zmiękło! czas więc na pastę z avocado - idealna na kanapki (jako zastępnik masła, czy serka topionego) oraz jako dodatek do marchewki czy selera naciowego.

Potrzebujemy:

1 avocado
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka majonezu
sól, pieprz, odrobina chilli
sok z cytryny

Z avocado wyjmujemy pestkę i do miseczki wydłubujemy wnętrze. skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy wyciśnięty czosnek, przyprawy i majonez. Mieszamy i... gotowe!


wizyta w świętej krowie - Święta Krowa - Burgery w Poznaniu

Muuuałe przyjemości....


sobota, 7 grudnia 2013

kotlety mielone

Sobotnie czary-mary, czyli tradycja z inwencją własną

Kiedy przychodzą takie dni jak dziś - za oknem śnieg i słońce przeplatane chmurami zawsze mam ochotę na coś, co kojarzy mi się z dzieciństwem. Z drugiej strony słońce przyniosło ze sobą przyjemną energię, którą dobrze byłoby spożytkować na tworzenie.

Postanowiłam dziś zrobić, to co lubimy oboje bardzo mocno - kotlety mielone. Ale żeby nie były to zwykłe kotlety mielone, to dodałam do nich składniki, które może nie w każdym domu są kojarzone z tą potrawą:)

Każdy ma swoje proporcje przy robieniu mielonych - jeden lubi dużo mięsa i bardzo zbite kotlety, drugi lubi jak kotlet jest w środku bardziej wilgotny. To, co sprawiło, że moje kotlety dziś smakowały inaczej niż zwykle, to nie proporcje, ale ciepłe mleko i śmietana:)
Ale po kolei:
Bułkę (białą wrocławską, taką jak za czasów dzieciństwa można było dostać, nie spulchnioną) zalałam ciepłym mlekiem i wodą (proporcje pól na pół). 
Do mięsa dałam:
- cebulkę (dziś posiekaną, zwykle mielę razem z mięsem), 
- wyciśnięte 3 ząbki czosnku, 
- posiekany pęczek kopru, 
- majeranek, sól, pieprz, 
- jajko
- 2 łyżeczki śmietany
Łapkami ugniotłam wszystko i dodałam zmiękczoną i odciśniętą bułkę. Następnie zostało już tylko uformowanie kotlecików, obtoczenie ich w bułce tartej i usmażenie.

Całości smaku dodały:
1. marchewka duszona na maśle i następnie w białym winie
 Marchew należy zetrzeć na grubej tarce. Na patelni rozgrzewamy masło i wrzucamy marchew. Dusimy na małym ogniu, by się nie przypaliła. Dodajemy szczyptę soli, pieprzu, cukru i tartego imbiru. Następnie, jak marchew jest już na wpół miękka, dodajemy białe wino (nie ma znaczenia jakie, korzystajmy z tego, co mamy w domu). Redukujemy wino i gotowe:)
2. pieczarki duszone na maśle z cebulką
Obrane i pokrojone w cząstki pieczarki wkładamy na rozgrzaną patelnię. jak woda odparuje, to dodajemy masło i dusimy. Dodajemy posiekaną w piórka cebulkę i podlewamy lekko wodą - dusimy około 7 minut. Jeśli jest taka potrzeba można w trakcie duszenia dodać trochę masła lub oleju. Posypujemy posiekaną zieloną pietruszką.
3. tłuczone ziemniaki z gałką muszkatołową
Do ciepłych, ugotowanych ziemniaków dodajemy pół łyżki masła, łyżkę śmietany, odrobinę mleka i gałkę muszkatołową. Gnieciemy ubijakiem aż będą gładką papką:)

Nieco inny smak dla urozmaicenia kulinarnej rutyny:) Zdjęcie nie zachwyca, ale smak owszem:)




piątek, 6 grudnia 2013

krewetki

Krewety, czyli kolacja w wersji niecodziennej:)

dziś pomimo pogody na zewnątrz u nad panuje gorąca atmosfera. Niestety bez zdjęć, bo zapomniałam je zrobić zanim zjedliśmy :)

Po przemiłej i pysznej herbacie z pierniczkami przyszedł czas na lasagne - szybkie danie. Dobrze rozgrzewa i (uwaga wszystkie żony) mąż jest syty po porcji tego dania:)  

Kilka godzin spędzonych przy kolejnej, ostatniej już, części przygód komisarza Wallandera sprawiło, że zdecydowanie zgłodniałam.
Pomyśleliśmy, że skoro Mikołajki, to zrobimy sobie miłą kolację. Padło na uwielbiane prze mojego męża krewetki i moje ulubione sery pleśniowe:)
Krewety są aromatyczne i jakichkolwiek nie kupimy, to według tego przepisu wychodzą pysznie!

Co potrzebujemy?
krewety
białe wino wytrawne lub półwytrawne (lub takie, jakie masz) - 200 ml
3-4 ząbki czosnku
pietruszka - dużo
oliwa z oliwek
papryczka chilli (lub ewentualnie mielone chilli)

Ja kupiłam krewetki mrożone już obrane, ale gwarantuję, ze takie w pancerzach wychodzą jeszcze bardziej pysznie:) 
Krewetki nacieramy drobno pokrojoną papryczką chilli. W miseczce mieszamy: drobno posiekany czosnek, pietruszkę i oliwę. Na patelnię dajemy krewetki i smażymy je na masełku aż będą różowe. Następnie dodajemy mieszankę oliwy, pietruszki i czosnku. Dusimy chwilę i dodajemy wino. Smażymy na dużym ogniu (musi się na patelni dziać!) aż do zredukowania wina. 
Później pozostaje nam rozkoszowanie się smakiem i aromatem:) genialnie smakują skropione cytryną z wypieczoną bagietką.

Przyznam, że nie przepadam za dużą ilością owoców morza, ale ta wersja - intensywna smakowo i aromatyczna jak najbardziej mi odpowiada. Szczególnie dziś, kiedy za oknem nic nie widać, a wiatr huczy jak szalony...



 

niedziela, 1 grudnia 2013

zupa marchewkowa

Pachnie obiecanym kremem z marchewki

W końcu!

Nadszedł długo oczekiwany moment - w miarę spokojne przedpołudnie niedzielne wypełnione gotowaniem aromatycznego kremu z marchewek. U nas pachnie już marchewką duszoną na maśle i imbirem. A u Was? :)

Przepis znajdziecie w poprzednim poście - prosty i smaczny, czyli taki, jak lubię najbardziej.







czwartek, 14 listopada 2013

maślane bułeczki i hummus

Maślane bułeczki z hummusem


Długi weekend i choroba, z której nie mogę cały czas się wykaraskać wprawiły mnie w nastrój gotowania. Któregoś razu po warsztatach dotyczących zdrowych słodyczy zrobiłam zakupy w sklepiku ze zdrową żywnością. Po raz kolejny przekonałam się, że jest tam jeszcze wiele produktów, których nie znam i nawet nie wiedziałabym, do czego ich użyć. Z tamtych zakupów miałam cieciorkę, więc nie pozostało nic innego jak przygotować hummus - aromatyczny, genialnie doprawiony, taki wyjątkowy, czosnkowo-cytrynowy:)
 
Po całonocnym moczeniu soczewicy przyszedł czas na jej gotowanie (około 3h; dodałam do gotowania kmin rzymski i czosnek). Tahini domowej roboty (może nie tak gładkie, jak to ze sklepu, ale wciąż smaczne). Do tego oczywiście czosnek, oliwa, cytryna i sól.

Nic nie sprawdza się lepiej do domowego hummusu, jak domowe bułeczki. Będąc nad morzem obejrzałam na jednym z kanałów gotującego Pascala - robił akurat moje ulubione rzeczy, czyli chleby i bułeczki. Po powrocie trochę z pamięci, trochę z własną inwencją postanowiłam je odtworzyć. Moje co prawda nie wyszły takie ładne i równo okrągłe, ale za to pachniały niesamowicie apetycznie i smakowały cudownie! Jeszcze gorące wcinaliśmy z masłem i hummusem:)

wtorek, 5 listopada 2013

Ciasteczka marchewkowe z malinami

Malinka + marchewka = ciasteczko z dziurką

Po długim weekendzie nad morzem wypoczęliśmy i wróciliśmy z nową energią i... nowymi przepisami:) Przetestowane na rożnych grupach wiekowych i smakowych ciasteczka marchewkowe z konfiturą z malin.

Proste, szybkie, pyszne i w sumie, to nawet dietetyczne, bo nie dodajemy do środka cukru. Z wyprawy do Wicka przywieźliśmy różne dżemy i konfitury - również z malin, więc nie czekając długo na dzisiejszą wizytę małego szkraba i jego rodziców upiekłam ciasteczka.

Co potrzebujemy?
- 450 g mąki
- jajko plus osobno roztrzepane żółtko
- łyżeczka cynamonu
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 lub 4 marchewki
- 200 g letniego, rozpuszczonego masła
- konfitura z malin
- cukier puder do posypania 
- odrobina cukru waniliowego
- można dodać trochę tartej dyni

1. Marchew trzemy na drobnej tarce.
2. Do miski dajemy przesianą mąkę, cynamon, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i jajko. Mieszamy. Dodajemy masło i ponownie mieszamy.
3. Następnie do mąki wmieszać należy marchew - aż wszystko połączy się w ciasto. Jeśli jest za mokre, dodać trochę mąki.
4. Ciasto rozwałkowujemy (ale nie za cienko) i robimy dużą szklanką kółka - wycinamy jak przy robieniu pierogów. W połowie kółek wycinamy małe kółka. 
5. Na blaszce kładziemy papier do pieczenia. Na niego kładziemy pełne kółko i na nie kółko bez środka. Każde takie ciasteczko smarujemy roztrzepanym żółtkiem i do dziurki dajemy konfiturę.
6. Z małych kółeczek pozostałych po wycięciu połowy kółek można zrobić małe ciasteczka - wrzucić je  na blachę, dodać odrobinę konfitury i piec:)

Pieczemy w temperaturze 195 stopni przez około 15 minut. Wyciągamy z pieca i posypujemy cukrem pudrem (ilość według uznania) póki jeszcze są ciepłe.
Później pozostaje napawać się zapachem i smakiem póki nie znikną:)

Smacznego!

czwartek, 3 października 2013

"Turlaj się" Maleńka :)


Od jakiegoś czasu próbujemy nauczyć naszego pieska różnych komend. Pierwotny plan był taki, by zapisać się z pieskiem do jakiejś szkoły. Jednak okazało się, że nasza psinka jest pojętna i bystra - także uczymy ją najprostrzych rzeczy w domu.

Potrafi siadać, dawać łapkę, i warować. Od kilku dni uczyliśmy ją komendy "turlaj się". P woli, każdego dnia odrobinę... Czytaliśmy porady w Internecie, nic nie działało... Jednak dziś postanowiłam spróbować i...udało się! :) i to nie tylko raz, ale kilkanaście razy! Nawet bez przekąsek:) Co więcej,  jak przestałyśmy ćwiczyć i usiadłam na kanapie piesek podszedł do mnie i zaczął się sam z siebie turlać raz w jedną raz w drugą stronę, by zachęcić mnie ponownie do zabawy.
Filmik mało wyraźny, bo ciężko kiepską komórką samemu coś nakręcić, ale mam nadzieję, że jednak coś widać:)
 

 

 

środa, 18 września 2013

Powidła śliwkowe

Powidła z rozgrzewającym dodatkiem

W ostatni weekend męczyłam się jeszcze wciąż z chorobą, więc oddałam się totalnie gotowaniu. Odwiedził nas tata, który prosto ze swego ogrodu przywiózł buraki i śliwki. Długo nie musiałam myśleć - będą z tego powidła i zupa buraczkowa.

Buraczkowa wyszła wyśmienita:)

Powidła wymęczyły mnie trochę w kuchni, ale było warto. Są dwie szkoły robienia powideł - jedna mówi nie mieszaj, po prostu zostaw, druga nakazuje jednak mieszać powidła. Z racji tego, że mam tylko jeden duży garnek, chciałam uniknąć jego totalnego zniszczenia i wybrałam metodą stania nad garem i mieszania:)

Powidła robi się w bardzo prosty sposób - proporcje zależą od upodobań i smaku. Moje są bez cukru, bo uwielbiamy z mężem kwaskowatość śliwek:)

Do zrobienia powideł niezbędne są:
śliwki 
cynamon
chilli
czekolada gorzka
Tak... to właśnie czekolada i przyprawy nadały kilku słoiczkom wspaniały aromat i smak!
Wysmażone, pachnące już jesiennie, trafiły do słoiczków. A teraz zawekowane oczekują na konsumpcję.

Ah, zapowiada się pyszna zima!

niedziela, 15 września 2013

Muffiny z owocami

"Dietetyczne" muffinki


Wczoraj okazało się, że czekają nas w weekend odwiedziny: dwóch małych bliźniaczek z rodzicami i mojego taty. Cóż, długo nie myśląc postanowiłam coś upiec. Padło na muffinki, bo dawno ich nie robiliśmy.
Przepis bardzo prosty, ale jak się okazało roztargniona byłam na tyle, że wyszła mi wersja prawie lajt;) Potrzebna była mi podwójna porcja ciasto, więc wszystkiego dałam podwójnie, prócz... cukru (jego ilość nawet zmniejszyłam w stosunku do przepisu, bo nie przepadam za bardzo słodkimi deserami).
 
 


 W kuchni oczywiście "pomagała" mi nasza 
mała bestia-glonojad: Arya:) Zwykle bardziej
przeszkadza niż pomaga, ale jest tak słodka,
że nie może jej nigdzie zabraknąć:)









No, ale do rzeczy:) Muffinki z borówkami:

300g mąki 
180 ml maślanki
80g cukru
1 jajko
łyżeczka proszku do pieczeni
łyżeczka sody oczyszczonej
150-200g owoców 
odrobinę pokruszonej czekolady (biała i gorzka)
125ml oleju

Wszystkie mokre składniki mieszamy w jednym naczyniu (maślanka, roztrzepane jajko, olej). Suche składniki (mąka, cukier, proszek do pieczenia i soda oczyszczona) mieszamy w drugim naczyniu.
Następnie mieszamy zawartość dwóch naczyń. Dodajemy owoce i czekoladę i mieszamy, ale bez większego zaangażowania - muffinki nie lubią być zbyt długo i mocno mieszane:)

Nakładamy ciasta do foremek (wystarczy na 8-10 foremek). Wkładamy do piekarnika - 185 stopni - na 20-30 minut (badamy patyczkiem, czy się upiekły). Po ostygnięciu można posypać pudrem - tym razem tak zrobiłam chcąc zrekompensować brak cukru wewnątrz.

Następnie cieszymy się smakiem owocowych babeczek:)







                                                     




piątek, 13 września 2013

Pasztet

jesień ze spieczoną skórką



Moja ulubiona, zaraz po wiośnie, pora roku - jesień! Wspaniała, kolorowa, słoneczna i szeleszcząca - tak mi się właśnie kojarzy. Myśląc o jesieni zawsze myślę o:
konfiturach
ciepłej herbacie z rumem (lub z konfiturą :) )
szeleszczących liściach
kocu i książce
odcieniach drzew, które cieszą oko...

Jesienne spacery z psem należą do tych najbardziej przyjemnych - ludzie chowają się szybciej do domów, na wybiegu brak chętnych do biegania, więc Arya może szaleć za swoją zabawką do upadłego. 

W związku z porą roku i smakiem, który uwielbiam postanowiłam przygotować pasztet drobiowy z żurawiną - domowy smak, wspaniała spieczona skórka i niesamowity zapach:)

Pasztet drobiowy z żurawiną:
 4 udka (1 kg)
30 dkg wątróbki drobiowej
30 dkg boczku wędzonego
żurawina
sól i pieprz
4 marchewki
pół selera (dużego)
2 pietruszki
pieprz w ziarnach, ziele angielskie, liść laurowy, chilli

1. Do garnka wkładamy wcześniej umyte udka, boczek (pokrojony w grubszą kostkę) i warzywa, dodajemy ziele, pieprz w ziarnach (10 sztuk), liść laurowy i gotujemy aż warzywa i mięso będą miękkie. Dodajemy wątróbkę i gotujemy jeszcze 15-20 minut.
2. Wyjmujemy warzywa i mięsa na talerz i przygotowujemy je do mielenia maszynką. Wywar przecedzamy i zostawiamy jego płynną część.
3. Mielimy w maszynce mięso i warzywa. Dodajemy przyprawy. Następnie dodajemy wywar - tak, by miało to wszystko wilgotną konsystencję (im bardziej mokre to, co zmieliliśmy, tym bardziej smarowny będzie pasztet). Dodajemy żurawinę (wmieszajmy ją ręką), doprawiamy wszystkim, co lubimy.
4. Wkładamy do formy i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez godzinę (lub do sprawdzenia patyczkiem/odpowiedniego poziomu wypieczenia skórki).

Później pozostaje już tylko delektowanie się smakiem:) Wspaniale smakuje na wypieczonym ciepłym chlebie własnej roboty.

Smacznego!




 

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger... Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Durszlak.pl Lista Blogów Kulinarnych