Krewety, czyli kolacja w wersji niecodziennej:)
dziś pomimo pogody na zewnątrz u nad panuje gorąca atmosfera. Niestety bez zdjęć, bo zapomniałam je zrobić zanim zjedliśmy :)
Po przemiłej i pysznej herbacie z pierniczkami przyszedł czas na lasagne - szybkie danie. Dobrze rozgrzewa i (uwaga wszystkie żony) mąż jest syty po porcji tego dania:)
Kilka godzin spędzonych przy kolejnej, ostatniej już, części przygód komisarza Wallandera sprawiło, że zdecydowanie zgłodniałam.
Pomyśleliśmy, że skoro Mikołajki, to zrobimy sobie miłą kolację. Padło na uwielbiane prze mojego męża krewetki i moje ulubione sery pleśniowe:)
Krewety są aromatyczne i jakichkolwiek nie kupimy, to według tego przepisu wychodzą pysznie!
Co potrzebujemy?
krewety
białe wino wytrawne lub półwytrawne (lub takie, jakie masz) - 200 ml
3-4 ząbki czosnku
pietruszka - dużo
oliwa z oliwek
papryczka chilli (lub ewentualnie mielone chilli)
Ja kupiłam krewetki mrożone już obrane, ale gwarantuję, ze takie w pancerzach wychodzą jeszcze bardziej pysznie:)
Krewetki nacieramy drobno pokrojoną papryczką chilli. W miseczce mieszamy: drobno posiekany czosnek, pietruszkę i oliwę. Na patelnię dajemy krewetki i smażymy je na masełku aż będą różowe. Następnie dodajemy mieszankę oliwy, pietruszki i czosnku. Dusimy chwilę i dodajemy wino. Smażymy na dużym ogniu (musi się na patelni dziać!) aż do zredukowania wina.
Później pozostaje nam rozkoszowanie się smakiem i aromatem:) genialnie smakują skropione cytryną z wypieczoną bagietką.
Przyznam, że nie przepadam za dużą ilością owoców morza, ale ta wersja - intensywna smakowo i aromatyczna jak najbardziej mi odpowiada. Szczególnie dziś, kiedy za oknem nic nie widać, a wiatr huczy jak szalony...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz