czwartek, 28 listopada 2013
niedziela, 24 listopada 2013
czwartek, 14 listopada 2013
maślane bułeczki i hummus
Maślane bułeczki z hummusem
Długi weekend i choroba, z której nie mogę cały czas się wykaraskać wprawiły mnie w nastrój gotowania. Któregoś razu po warsztatach dotyczących zdrowych słodyczy zrobiłam zakupy w sklepiku ze zdrową żywnością. Po raz kolejny przekonałam się, że jest tam jeszcze wiele produktów, których nie znam i nawet nie wiedziałabym, do czego ich użyć. Z tamtych zakupów miałam cieciorkę, więc nie pozostało nic innego jak przygotować hummus - aromatyczny, genialnie doprawiony, taki wyjątkowy, czosnkowo-cytrynowy:)
Po całonocnym moczeniu soczewicy przyszedł czas na jej gotowanie (około 3h; dodałam do gotowania kmin rzymski i czosnek). Tahini domowej roboty (może nie tak gładkie, jak to ze sklepu, ale wciąż smaczne). Do tego oczywiście czosnek, oliwa, cytryna i sól.
Nic nie sprawdza się lepiej do domowego hummusu, jak domowe bułeczki. Będąc nad morzem obejrzałam na jednym z kanałów gotującego Pascala - robił akurat moje ulubione rzeczy, czyli chleby i bułeczki. Po powrocie trochę z pamięci, trochę z własną inwencją postanowiłam je odtworzyć. Moje co prawda nie wyszły takie ładne i równo okrągłe, ale za to pachniały niesamowicie apetycznie i smakowały cudownie! Jeszcze gorące wcinaliśmy z masłem i hummusem:)
Długi weekend i choroba, z której nie mogę cały czas się wykaraskać wprawiły mnie w nastrój gotowania. Któregoś razu po warsztatach dotyczących zdrowych słodyczy zrobiłam zakupy w sklepiku ze zdrową żywnością. Po raz kolejny przekonałam się, że jest tam jeszcze wiele produktów, których nie znam i nawet nie wiedziałabym, do czego ich użyć. Z tamtych zakupów miałam cieciorkę, więc nie pozostało nic innego jak przygotować hummus - aromatyczny, genialnie doprawiony, taki wyjątkowy, czosnkowo-cytrynowy:)
Po całonocnym moczeniu soczewicy przyszedł czas na jej gotowanie (około 3h; dodałam do gotowania kmin rzymski i czosnek). Tahini domowej roboty (może nie tak gładkie, jak to ze sklepu, ale wciąż smaczne). Do tego oczywiście czosnek, oliwa, cytryna i sól.
Nic nie sprawdza się lepiej do domowego hummusu, jak domowe bułeczki. Będąc nad morzem obejrzałam na jednym z kanałów gotującego Pascala - robił akurat moje ulubione rzeczy, czyli chleby i bułeczki. Po powrocie trochę z pamięci, trochę z własną inwencją postanowiłam je odtworzyć. Moje co prawda nie wyszły takie ładne i równo okrągłe, ale za to pachniały niesamowicie apetycznie i smakowały cudownie! Jeszcze gorące wcinaliśmy z masłem i hummusem:)
Etykiety:
bułeczki
,
kolacje
,
na chleb
,
na drożdżach
,
pieczywo
,
śniadania
,
zdrowa żywność
wtorek, 5 listopada 2013
Ciasteczka marchewkowe z malinami
Malinka + marchewka = ciasteczko z dziurką
Po długim weekendzie nad morzem wypoczęliśmy i wróciliśmy z nową energią i... nowymi przepisami:) Przetestowane na rożnych grupach wiekowych i smakowych ciasteczka marchewkowe z konfiturą z malin.
Proste, szybkie, pyszne i w sumie, to nawet dietetyczne, bo nie dodajemy do środka cukru. Z wyprawy do Wicka przywieźliśmy różne dżemy i konfitury - również z malin, więc nie czekając długo na dzisiejszą wizytę małego szkraba i jego rodziców upiekłam ciasteczka.
Co potrzebujemy?
- 450 g mąki
- jajko plus osobno roztrzepane żółtko
- łyżeczka cynamonu
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 lub 4 marchewki
- 200 g letniego, rozpuszczonego masła
- konfitura z malin
- cukier puder do posypania
- odrobina cukru waniliowego
- można dodać trochę tartej dyni
1. Marchew trzemy na drobnej tarce.
2. Do miski dajemy przesianą mąkę, cynamon, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i jajko. Mieszamy. Dodajemy masło i ponownie mieszamy.
3. Następnie do mąki wmieszać należy marchew - aż wszystko połączy się w ciasto. Jeśli jest za mokre, dodać trochę mąki.
4. Ciasto rozwałkowujemy (ale nie za cienko) i robimy dużą szklanką kółka - wycinamy jak przy robieniu pierogów. W połowie kółek wycinamy małe kółka.
5. Na blaszce kładziemy papier do pieczenia. Na niego kładziemy pełne kółko i na nie kółko bez środka. Każde takie ciasteczko smarujemy roztrzepanym żółtkiem i do dziurki dajemy konfiturę.
6. Z małych kółeczek pozostałych po wycięciu połowy kółek można zrobić małe ciasteczka - wrzucić je na blachę, dodać odrobinę konfitury i piec:)
Pieczemy w temperaturze 195 stopni przez około 15 minut. Wyciągamy z pieca i posypujemy cukrem pudrem (ilość według uznania) póki jeszcze są ciepłe.
Później pozostaje napawać się zapachem i smakiem póki nie znikną:)
Smacznego!
Po długim weekendzie nad morzem wypoczęliśmy i wróciliśmy z nową energią i... nowymi przepisami:) Przetestowane na rożnych grupach wiekowych i smakowych ciasteczka marchewkowe z konfiturą z malin.
Proste, szybkie, pyszne i w sumie, to nawet dietetyczne, bo nie dodajemy do środka cukru. Z wyprawy do Wicka przywieźliśmy różne dżemy i konfitury - również z malin, więc nie czekając długo na dzisiejszą wizytę małego szkraba i jego rodziców upiekłam ciasteczka.
Co potrzebujemy?
- 450 g mąki
- jajko plus osobno roztrzepane żółtko
- łyżeczka cynamonu
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 lub 4 marchewki
- 200 g letniego, rozpuszczonego masła
- konfitura z malin
- cukier puder do posypania
- odrobina cukru waniliowego
- można dodać trochę tartej dyni
1. Marchew trzemy na drobnej tarce.
2. Do miski dajemy przesianą mąkę, cynamon, proszek do pieczenia, cukier waniliowy i jajko. Mieszamy. Dodajemy masło i ponownie mieszamy.
3. Następnie do mąki wmieszać należy marchew - aż wszystko połączy się w ciasto. Jeśli jest za mokre, dodać trochę mąki.
4. Ciasto rozwałkowujemy (ale nie za cienko) i robimy dużą szklanką kółka - wycinamy jak przy robieniu pierogów. W połowie kółek wycinamy małe kółka.
5. Na blaszce kładziemy papier do pieczenia. Na niego kładziemy pełne kółko i na nie kółko bez środka. Każde takie ciasteczko smarujemy roztrzepanym żółtkiem i do dziurki dajemy konfiturę.
6. Z małych kółeczek pozostałych po wycięciu połowy kółek można zrobić małe ciasteczka - wrzucić je na blachę, dodać odrobinę konfitury i piec:)
Pieczemy w temperaturze 195 stopni przez około 15 minut. Wyciągamy z pieca i posypujemy cukrem pudrem (ilość według uznania) póki jeszcze są ciepłe.
Później pozostaje napawać się zapachem i smakiem póki nie znikną:)
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)