Muuuałe przyjemości....
Dziś dla odmiany podzielę się nie przepisem, ale pewnym miejscem...
Ale od początku:
kilka ładnych lat temu pojechałam do Anglii, do Londynu, pracować w czasie wakacji. Wiele rzeczy pamiętam z tego pobytu - spora z nich część dotyczy kulinariów. O angielskim jedzeniu można by powiedzieć wiele: że tłuste, że ciężkie, że wszyscy wyjeżdżając tam tyją.... Wszystko to pewnie prawda, aczkolwiek ja nie narzekałam na tamtejszą kuchnię - prócz skóry z golonki, flaczków i żołądków jestem wszystko-żerna. To, co zostało w mojej pamięci, a co niedawno odnalazłam na nowo, to HAMBURGERY z wołowiną.... Takie wielkie, porządnie sycące. Podawane z warzywami (w Anglii też z frytkami) w wersji trudno mieszczącej się w paszczy:) AAAAAA! to jest cudowny smak.
Kocham krowy - jest to moje ulubione zwierzę, o czym wie każdy, kto przekracza próg naszego domu:) Może właśnie dlatego z początku trudno było mi przekonać się do wołowiny... ale teraz wiem, że od czasu do czasu z przyjemnością zjem wołowinę. Pierwszą od dłuższego czasu styczność z wołowiną w restauracji miałam na Lanzarote. Wówczas będąc na spacerze naszym oczom ukazała się krowa, i jeszcze jedna krowa, i ogródek... knajpa la vaca loca, to miejsce, do którego na pewno z przyjemnością jeszcze kiedyś wrócę. Podali nam tam wołowinę duszoną z cebulką i rodzynkami na Moscatelu -
!yummy! oraz pyszne owoce morza. Wszystko było w klimacie krowim i można było się doedukować w zakresie budowy krówki:)
Później już w Poznaniu, poszliśmy do poleconego miejsca Dragon na Zamkowej, gdzie hamburger była faktycznie dobry. Podany z łódeczkami z ziemniaczków. To było nasze pierwsze wow!
Drugie wow! nastąpiło dziś. Można nawet powiedzieć, że przerosło pierwsze wow! baaaardzo mocno. Niedaleko ulicy Półwiejskiej w Poznaniu mieści się niepozorna mała knajpa - Święta krowa. Kiedyś przechodziliśmy tam przypadkiem, ale dopiero po poleceniu przez znawcę mięs wszelkich, zdecydowaliśmy się tam pójść.
Miejsce jest małe, ale bardzo przyjemne. Kotlety są robione świeżo po zamówieniu - wielki plus, gdyż nie cierpię odgrzewanego żarcia w knajpach. W czasie czekania zaczął padać śnieg i na rozgrzanie poprosiłam herbatę - polecam spróbować. Pewnie nie we wszystkie gusta trafi, ale w moje zdecydowanie trafiła:) Gorąca, przygotowana już na sposób, który rozgrzewa: słodko-kwaśna. A hamburgery.... Tak.... to jest smak, który mi bardzo odpowiada, i do którego będę wracała co jakiś czas - tym bardziej, że wersji hamburgerów jest kilka i planuję wszystkie poddać degustacji. Kto widział menu i zna mojego męża wie, że zabrał się on od razu za wersję "z boczkiem, dla byka", ja nie podarowałabym sobie przepuścić wersji z cheddarem:)
Zdecydowanie polecamy - https://www.facebook.com/swkrowa
Smak, który tam spotkaliśmy sprawił, że niedziela upłynęła na małych przyjemnościach, które uwieńczył ten przyjemny weekend:)
niedziela, 8 grudnia 2013
wizyta w świętej krowie - Święta Krowa - Burgery w Poznaniu
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
to ja zjem nawet skórę z golonki, flaki i żołądki :D
OdpowiedzUsuń