Piernik przedświąteczny
Po wczorajszym spotkaniu przedwigilijnym w gronie konińczyków i ich małżonek dziś ledwo co mówię:) Pyszności na stole było mnóstwo, choć nie wszystko w pełni tradycyjnie wigilijne. Dla mnie wczorajszy dzień, to duży przełom, bo przekonałam się, że śledzie mogą być dobre:) nigdy nie przepadałam za obślizgłą rybką, która ma bardzo specyficzny smak i zapach. Jednak te wczorajsze powaliły mnie - jestem skłonna kiedyś je przyrządzić i wówczas na pewno podzielę się przepisem.
Tymczasem piernik - świąteczny rarytas, który na stole w moim domu rodzinnym pojawił się stosunkowo późno. A jednak jego zapach i wspaniały smak nierozerwalnie kojarzy mi się ze Świętami Bożego Narodzenia. To, co w pierniku jest wspaniałe, to jego długo zachowywana świeżość. Mój wyszedł bardzo wilgotny - co było celowym zabiegiem - domowych powideł w pierniku nigdy dość;)
jest to dość szybkie ciasto - nie wymaga specjalnych zdolności, czy długiego ugniatania. Tak na prawdę wszystko po kolei wrzuca się do garnka i miesza - takie ciasta lubię najbardziej.
Potrzebujemy:
- 2 roztrzepane jajka
- 300g mąki pszennej tortowej
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 4 łyżeczki przyprawy do piernika
- 2 łyżki miodu płynnego
- 6 łyżek powideł
- 250 ml mleka
- 1 łyżka cynamonu (płaska)
- 100 g czekolady gorzkiej
- szczypta chilli
- 1/3 szklanki śmietanki kremówki 30%
- 130 g masła
- 180 g cukru trzcinowego
Do większego garnka o grubym dnie dajemy masło i roztapiamy je na ogniu. wsypujemy cukier i mieszamy. Następnie dodajemy przyprawę, cynamon, miód i powidła. Mieszamy cały czas. Pozostawiamy 2 minutki na małym ogniu. Następnie zdejmujemy z palnika i czekamy minutkę. Po kolei dodajemy: sodę, mleko i jajka. Mieszamy cały czas - wytworzy nam się taka pianka. Dzięki sodzie ciasto zacznie pracować:)
Wszystko dokładnie cały czas mieszamy i dodajemy stopniowo przesianą mąkę. Wymieszać, by nie było grudek.
Przelewamy ciasto do keksówki i wkładamy do piekarnika - 180 stopni na 40-45 minut. Radze sprawdzać patyczkiem, czy w środku wszystko się upiekło, bo wiele zależy od piekarnika:) Pamiętajmy, że ciastom w środku będzie nieco wilgotne, bo mamy powidła, więc nie czekajmy aż całkiem suchy patyczek będziemy w stanie wyjąć:)
Jak piernik nam się upiecze, to pozostawiamy go do ostygnięcia.
Wtedy przychodzi czas na polewę - ja ją uwielbiam i pamiętam jeszcze jak by,łam dzieckiem, jak zawsze walczyłam o łopatkę do wylizania:) mniam!
ale do rzeczy: w garnczku podgrzewamy śmietankę. Zdejmujemy z ognia i dodajemy połamaną w kostkę całą czekoladę. Mieszamy, by czekolada się rozpuściła. Dodajemy szczyptę chilli (albo i dwie) i czekamy aż polewa ostygnie. Następnie wylewamy ją na ciasto. Ciasto gotowe do spożycia.
Jednak najlepsze przed nami: można w końcu usiąść na blacie w kuchni i wwąchać się w korzenno-czekoladowy zapach, który roznosi się po całym pomieszczeniu wylizując łyżkę i czyszcząc palcem garnek po polewie - drobne przyjemności cieszą najbardziej:)
Wczoraj gościła u nas na stole jeszcze wspaniała zupa z owocami morza i pomidorami - na pewno w Nowym Roku zdradzę jej sekret. Najpierw sama muszę go rozpracować:)
Pyszności na Święta!
Niech będą rodzinne, pachnące, pełne pozytywnych wrażeń i dobrych ludzi. Nowy Rok niech przyniesie Wam dużo spokoju i miłości. Niech będzie nową przygodą, na której drodze pojawią się czterolistne koniczynki, która będzie zmuszać do myślenia i będzie okraszona humorem rodem z książek Pratchetta!
niedziela, 22 grudnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz